czwartek, 10 lutego 2011

emkowy smalec

Kto u nas bywa, to wie, że co jak co, ale smalec zawsze u nas jest. Tak samo ogórki kiszone. Gorzej bywa z chlebem, więc co przezorniejsi przychodzą z własnym (choć właśnie rozpoczynam chlebową przygodę, którą zapewne niebawem się z Wami podzielę). Smalec podlega niemal ciągłemu cyklowi, od produkcji ku konsumpcji i znów produkcji. Można go co prawda przechowywać do kilku miesięcy w lodówce, ale u nas zazwyczaj nie może przetrwać dwóch tygodni.

Na około 0,7 kg słoniny potrzebne będą: gruby plaster boczku świeżego grubości ok 3-5 cm (nie wędzonego ani parzonego!) 2-3 cebule, 1-2 jabłka (te w zależności od wielkości), ząbek lub dwa czosnku, majeranek, sól.

 
 
Słoninę należy zmielić po czym włożyć na patelnię i postawić na ogniu (duży palnik, mały płomień). Kiedy słonina będzie się powoli rozpuszczała można zająć się resztą składników. Boczek należy albo pokroić w kostkę, albo zmielić na grubych oczkach, cebulę obrać i pokroić w kostkę, a jabłka bez skórki zetrzeć na tarce. Pamiętać jednak należy o doglądaniu słoniny i mieszaniu jej co jakiś czas. Kiedy już w patelni będzie więcej płynu niż pozostałości po słoninie należy dorzucić boczek. To bardzo ważne, aby nie przeholować ze smażeniem słoniny - skwarki nie mogą być rumiane, bo zdążą się spalić lub skamienieć zanim boczek zrobi się miękki. W sumie największa sztuka w smalcu to wyczucie kiedy który składnik należy dorzucić.


Kiedy już boczek będzie rumiany, brązowawy (po około 7-10 minutach) należy wrzucić do niego cebulę i przeciśnięty czosnek po czym zamieszać - całość powinna mocno zacząć buzować (pienić się), co jest oznaką dobrej temperatury. Kiedy zaś bąble się uspokoją (po ok 1-3 min.) można dorzucić jabłka i znów zamieszać, poczekać kolejną minutę i zgasić płomień. Teraz jest czas na dorzucenie majeranku (około 2-3 łyżki) i osolenie do smaku (ja daję ok. 1 czubatej łyżki). Z soleniem nie ma co przesadzać, bo pomijając fakt, że to "biała śmierć" to najnormalniej w świecie można smalec dosolić na chlebie. Smalcznego!

1 komentarz: