Eksperymentów ciąg dalszy, czyli sos z kalarepki. Należy go przygotować nawet na kilka godzin przed podaniem - wówczas się "przegryzie" i będzie smaczniejszy.
Obraną średniej wielkości kalarepkę należy zetrzeć na dużych oczkach po czym oprószyć solą i cukrem i smażyć na maśle. Kiedy już kalarepka się przyrumieni należy zalać ją śmietaną. Ja daję pół na pół rama cream i śmietanę kwaśną 18%. Całość dusić na małym ogniu pod przykryciem przez 20 minut, co jakiś czas mieszając.
Pierś z kurczaka przekroić wzdluż piersi (w poprzek włókien), posypać przyprawą - tu zdajcie się na swój gust, mi o dziwo pasowała przyprawa "żeberka barbecue" ;) Odstawić na kilka godzin, ale równie dobrze można to zrobić tuż przed smażeniem.
Do sosu dodać 50-70 g sera pleśniowego (lazura lub rokpolu). Na tym etapie zupełnie nie należy przejmować się tym, że sos będzie wyglądał na zważony. To normalne ;) Aby sos ładnie się połączył należy w filiżance dokładnie wymieszać wodę z 1 czubatą łyżką mąki po czym wlać to do sosu i cały czas na ogniu dokładnie wymieszać, zagotować mieszając i odstawić. Sos jest najlepszy na 4-5 godzin od zrobienia. Przed podaniem sos podgrzewamy, usmażoną bez panierki pierś przykrywamy pierzynką kalarepkową. Można podawać z pieczonymi lub gotowanymi ziemniakami. Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz