Powoli można już robić zupy grzybowe, bo natura znów nas bogato obdarowała. Podam przepis na zupę z grzybów suszonych, gdyż jest bardziej uniwersalny :) Nie wiem jakie u Was jada się zupy, ale ja przepadam za gęstymi, aromatycznymi i treściwymi w odróżnieniu od nieznośnych lurowatych występujących często w zbiorowym żywieniu z mojego dzieciństwa. Teraz podobno jest niewiele lepiej. Ale lepiej :)
Zawsze gotuję za dużo, dlatego trudno mi podawać proporcje, ale można by uznać, że zupy wystarczy dla 4 osób. Około 1,5 szklanki suszonych grzybów należy zalać 2 litrami wrzątku i przykryć. Po wystudzeniu (minimalnie 1 godz.) każdy grzyb należy w tej wodzie dokładnie opłukać jednocześnie sprawdzając palcami, czy nie pozostał piasek. To wbrew pozorom jedna z najistotniejszych czynności przy robieniu zupy grzybowej, zapewne niektórzy mieli tę wątpliwą przyjemność jedzenia jej ze zgrzytaniem :) Wody, a raczej wywaru, absolutnie nie wylewajcie, za to odstawcie na potem, żeby ewentualne paprochy opadły na dno.
Rozmoczone grzyby należy teraz pokroić na drobne kawałeczki i podsmażyć na maśle, oczywiście najlepiej uprzednio sklarowanym. Grzyby powinny się zrumienić, ale nie przypalić. Poczujecie zapewne ten właściwy aromat - to węch prawidłowo nam podpowiada co jak robić :) Jeśli na patelni jest niezbyt dużo masła, to należy go dołożyć, a po jego rozpuszczeniu oprószyć wszystko mąką, zamieszać, po czym zalać niewielką ilością wody - robiąc tak naprawdę grzybową zasmażkę. Ilość mąki zależy oczywiście od tego czy lubicie gęste zupy, czy też nie, ja dodaję czubatą łyżkę. Teraz wracamy do wywaru - należy go bardzo ostrożnie zlać do garnka, w którym już będziemy gotować zupę, zostawiając jednak na dnie niewielką jego ilość - tam na pewno zebrał się piasek, nie próbujcie zlewać wszystkiego.
Do wywaru dodajemy grzyby z zasmażką, gotujemy, możemy dodać kostkę rosołową lub nie, to samo z warzywami - wszystko zależy od gustu. Polecam natomiast dodać soli i pieprzu - oczywiście wedle gustu i zależnie od tego czy dodaliście kostkę rosołową. Przed podaniem dobrze jest zupę zabielić (do słoika wlać trochę zupy, dodać śmietanę, zakręcić i potrząsać jak rasowy barman - tak śmietana się nie zważy!), ale równie dobrze można do samej miseczki czy talerza włożyć łyżkę śmietany - to fajnie kontrastuje, a smak staje się jeszcze ciekawszy dzięki zderzeniu ciepłej zupy z zimną śmietaną. Oczywiście można ją podawać z kluseczkami czy makaronem. Pycha!
Robiłam tę zupę 2 razy i wychodzi bardzo dobra. Jej smak jest bardziej wyrazisty od zupy grzybowej gotowanej tradycyjnie.
OdpowiedzUsuń