poniedziałek, 4 lutego 2019

zupa selerowa

Dziś przyszedł czas na przepis, który już dawno komuś obiecałam. Próbowałam zastąpić pewne banalne składniki jakimiś profesjonalnymi produktami, ale bez powodzenia. Najbardziej smakuje mi "na banalnie" :D Seler - wiadomo - smak ma dziwny, bez dodatków trudno go zjeść, a z różnych zup jest najczęściej wyrzucany. A jednak! Ta zupa to dla mnie prawdziwa poezja smaku.

Składniki:
świeży seler (około 0,5 kg)
cebula
śmietana kremówka 30% - ok. 400 ml
2 łyżki masła (może być klarowane)
1 serek topiony (kremowy)
kilka suszonych borowików
migdały w łupinie (ok. 10-12 sztuk)
garść migdałów w płatkach
sól do smaku
opcjonalnie - 1/2 kostki bulionu grzybowego


Przygotowania zaczynam od obrania selera, pod koniec obierania stawiam na palnik rondel lub garnek do którego wkładam masło. Na rozgrzane masło rzucam ucięte byle jak kawałki selera (staram się ścinać nieregularne plastry, tak, aby powierzchnia przysmażonego selera była dość duża i łatwo można było kawałki odwracać). Grzyby zalewam wrzątkiem (ok. 1/2 szklanki). Po przyrumienieniu selera (po ok. 10-15 min. smażenia) zalewam go śmietaną, dodaję obraną i pokrojoną cebulę oraz pół kostki bulionu grzybowego (można go zastąpić większą ilością grzybów). Kiedy grzybki przestygną dokładnie je płuczę, bo niewiele jest rzeczy gorszych w jedzeniu, niż piasek w pysznej zupie :) Wypłukane grzyby również dodaję do zupy. Uwaga! Nie wylewam esencji od grzybków, tylko po odstaniu bardzo ostrożnie zlewam ją do garnka - nie wylewam całości, zostawiam na dnie trochę esencji z paproszkami, więc jeśli był w grzybach piasek - również tam zostanie. Jeśli boicie się zrobić to do garnka, to proponuję odlać do szklanki, odstawić, potem na wszelki wypadek do kolejnej, aż do pewności, że piasku już nie ma :)


Po około 20 min. od zagotowania selera z cebulą, grzybami i śmietaną - dodaję serek topiony i migdały w skórkach. Gotuję kolejne 20 minut co jakiś czas mieszając. W razie konieczności można oczywiście dolać wody lub śmietany. Na koniec prażę płatki migdałów - na suchej, rozgrzanej patelni - i posypuję nimi zupę tuż przed podaniem. Gotowe! W wersji dla tych, którzy wolą kremy - odkładam kilka kawałków selera z zupy oraz migdały, resztę miksuję i dodaję odłożone wcześniej rzeczy - tak dla urozmaicenia kremu :) Mówię Wam - niebo w gębie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz