sobota, 12 września 2015

knedle ze śliwkami

A jakże, bo niby z czym innym mogłyby być? Wiem, wiem, oczywiście posypać się może mnóstwo odpowiedzi, nie mam zamiaru dyskutować o wyższości takich czy innych knedli. Ja po prostu uwielbiam te z węgierkami i tylko takie robię. Niewtajemniczonym podpowiem, że nie każda śliwka wyglądająca jak ta ze zdjęcia węgierką jest. Zazwyczaj jest to śliwka mniejsza od innych granatowych, niepozorna, za to aromatem,według mnie, przewyższająca wszystkie pozostałe.

Ale do rzeczy - na porcję 20 knedli będą nam potrzebne następujące składniki:
10 śliwek,
1/2 kg ziemniaków,
1 jajko,
3 czubate łyżki mączki ziemniaczanej,
1 szkl. mąki pszennej.
Okrasa: 2 łyżki masła, 2 łyżki bułki tartej.
Dla smakoszy: gęsta kwaśna śmietana.

Całą zabawę zaczynamy od śliwek, czyli po umyciu i osuszeniu każdą przekrajamy na dwie części i wyjmujemy pestkę. Śliwki do knedli wcale nie muszą być bardzo dojrzałe, bo po gotowaniu może się okazać, że wewnątrz będzie śliwkowa papka, ale to już rzecz gustu. Ja wolę twardsze i lekko kwaskowate.


Ziemniaki gotujemy w najzwyklejszy sposób - w osolonej wodzie. Można oczywiście użyć ziemniaków pozostałych z poprzedniego obiadu, jeśli nie napatoczyły się gdzieś po drodze sałatce jarzynowej. Ostudzone ziemniaki ugniatamy (lub mielimy, jak kto woli, choć mi do takiej ilości nie chce się wyciągać a potem myć maszynki), dodajemy jajko i obie mąki, i zagniatamy ciasto. Jeśli się mocno klei do rąk należy dosypać mąki pszennej. To ciasto niestety tak czy inaczej będzie się kleiło do rąk, więc wyrabiajcie je i podsypujcie mąkę z umiarem.


Z ciasta kształtujemy walec i kroimy go na 20 równych części. Jeśli się boicie o to, czy kawałki będą równe, to przekrójcie walec na pół, każdą połówkę jeszcze na pół, a potem na pięć już pójdzie łatwiej ;) Przed klejeniem knedli można już nastawić osoloną wodę do gotowania a na patelni  przygotować składniki na okrasę. Klejenie nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy, bo zawsze gdzieś śliwka chce wyleźć, ciasto się przerywa lub nie chce skleić tam, gdzie chcemy. Ale jest na to sposób: odkrojony plaster ciasta kładziemy jedną z ciętych ścianek w mące, a na drugą ściankę, gdzie ciasto jest klejące nakładamy śliwkę, po czym otulamy ją ciastem i łatwiej będzie nam je skleić miejscami nieobtoczonymi w mące. Na koniec kształtujemy w kulkę.


Knedle wrzucamy na wrzątek, po chwili możemy sprawdzić, czy nie przywarły do dna garnka i, jeśli tak się stało, delikatnie je odkleić. Knedle są ugotowane kiedy wypłyną na powierzchnię, choć na wszelki wypadek można odczekać jeszcze minutę. Więcej nie, żeby nie jeść papki o smaku knedli :) Na koniec polewamy bułeczką zasmażaną, posypujemy cukrem, a jeśli chcemy, żeby nam się już całkiem zrobiło niebo w gębie - dodajemy gęstą kwaśną śmietanę. Mmmmmm... Aż mi ślinka pociekła, bo, jak się zapewne domyślacie, te ze zdjęcia są już dawno zjedzone.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz