
Kapustka, najlepiej młoda - czyli teraz jest świetny moment na robienie gołąbków. Mięso - wieprzowe, najlepiej łopatka czy karkówka, żeby nie było całkiem pozbawione tłuszczu. Proporcje podam może od dziwnej, ale bardzo uzasadnionej strony: na 2 saszetki ryżu daję około 1 kg mięsa, 1 cebulę, 2 jajka, 2-3 czubate łyżki bułki tartej (lub suchą bułkę moczoną w mleku), sól i pieprz do smaku. Nie daję żadnych innych przypraw, aby było czuć smak gołąbków.
Kapustę sparzam, wykrawając wcześniej głąba, aby łatwiej odchodziły liście. Kiedyś gotowałam długo całą główkę, a to błąd - do osolonego wrzątku wrzucam główkę na najwyżej kilka minut, wyciągam, odrywam kilka zewnętrznych liści i czynność powtarzam aż uzyskam żądaną liczbę liści lub skończy się główka. Nie wylewam wywaru, tylko wyściełam garnek najmniejszymi i podartymi liśćmi, żeby na nich ułożyć gołąbki do gotowania.
Zmielone mięso mieszam z pozostałymi składnikami farszu po czym zawijam je w liście kapusty. Pomiędzy poukładane w garnku gołąbki wykładam koncentrat pomidorowy (2 słoiki), przykrywam gołąbki liśćmi, jeśli jakieś zostały i gotuję co najmniej 2 godziny, na malutkim ogniu. Pamiętajmy, aby gołąbki były przykryte sosem - należy je układać w garnku dość ściśle. Nie ma potrzeby odwracania ich podczas gotowania - można jedynie poruszać samym garnkiem. Podawać - z czym chcecie! Ja uwielbiam z ziemniakami puree!