Wiem, wiem... Trochę już późno na robienie gruszek, ale moja grusza akurat teraz postanowiła obrodzić, stąd opóźnienie w zaprawach. Jestem jednak przekonana, że możecie jeszcze dostać gruszki odpowiednie do wrzucenia w słoiki. Najlepsze będą te lekko niedojrzałe, dla wielu za twarde do jedzenia na surowo. Przyznam jednak, że do słoików wrzucam również dojrzałe, choć te wymagają szczególnego wyczucia, żeby nie były za miękkie.
Zalewa:
1 szklanka wody,
1 płaska łyżeczka kwasku cytrynowego (mniej w przypadku gruszek kwaśnych),
1/4 szklanki cukru,
1 łyżeczka cukru waniliowego.
Całość zaczynam od mycia i wyparzenia słoików, później przygotowuję zalewę i w czasie, kiedy ta będzie się gotowała, obieram gruszki. Zalewy oczywiście trzeba zrobić ilość proporcjonalną do gruszek. Zupełnie na oko to tak, aby zalewa w garnku przykryła gruszki. Mniej więcej wygląda to tak, że używam zalewy z 10 szklanek wody na 1 wiadro gruszek.
U mnie tak wygląda proces: kiedy zalewa się zagotuje wrzucam do niej te gruszki, które mam już obrane, przykrywam i na dużym ogniu zagotowuję. Jeśli gruszki są twarde można je pogotować 3-5 minut, jeśli miękkie - wyłączyć tuż po zagotowaniu (można je sprawdzić, jak ziemniaki). Gruszki wraz z zalewą wkładam na gorąco do słoików i zakręcam - wówczas nawet nie ma potrzeby pasteryzowania. Pozostałą zalewę traktuję w identyczny sposób - obieram kolejne gruszki, wrzucam, zagotowuję, wkładam do słoików i tak do skończenia owoców. Wolę tak na raty, zwłaszcza, że garnek ma ograniczoną pojemność.
A jak podawać takie gruszki? Najpyszniejsze są z koglem moglem ubijanym na parze z dodatkiem cukru waniliowego. Można taki kogel mogel połączyć (na zimno!) z ubitą śmietanką 36%. Mniam! Zwłaszcza w długie, zimowe wieczory...
Sprawdzone przepisy z dokładnym opisem przyrządzania krok po kroku, ze zdjęciami poszczególnych etapów pracy.
czwartek, 25 sierpnia 2016
piątek, 5 sierpnia 2016
zupa szczawiowa - najprostsza i najpyszniejsza
To będzie chyba mój najkrótszy przepis, nie ma się bowiem co rozwodzić nad przygotowaniem tej zupy. Mogłabym w tym miejscu przekonywać Was do samoczynnego zbierania szczawiu i tylko jego najmłodszych listków, ale jak jest każdy wie - szczaw kupujemy najczęściej na rynku czy przynajmniej straganie. Reszta jest tak prosta, że każdy, nawet z mizernymi zdolnościami do gotowania, tę zupę jest w stanie przyrządzić.
Składniki:
Składniki:
spory pęczek świeżego szczawiu (Ø 6 cm),
2 kostki bulionowe + 1 litr wody (lub 1 litr bulionu własnego wyrobu),
niepełna płaska łyżeczka soli,
4 jajka na twardo,
300 ml śmietany
Szczaw, jeśli nie został przez nas zebrany, przebieramy, odrzucając chore liście (jak na zdjęciu poniżej). Z pozostałych liści usuwamy łodygi. Niektóre cienkie można zostawić, ale jest ryzyko, że będą "łykowate". Szczaw następnie dokładnie płuczemy i szatkujemy do garnka, dorzucamy kostki rosołowe, dolewamy wodę, solimy i gotujemy ok. 20-30 min (aż liście będą się rozpadały). W tym czasie możemy też ugotować jajka. Po ugotowaniu zupy mieszamy ją ze śmietaną i podajemy z jajkiem. Koniec :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)