piątek, 17 grudnia 2010

Panga zapiekana

Ostatnio, dzięki Dorocie, nabrałam znów ochoty na rybki. Poeksperymentowałam najpierw z łososiem i efekt był zadowalający, ale jak się okazuje panga w podobnym zestawieniu była wyśmienita. Jeszcze mi się trawi, więc mam chwilkę aby to opisać :)

Danie typu "pieczone", czyt. wymagające niewiele wysiłku. Uwielbiam takie dania, bo, co prawda, wymagają więcej czasu na pieczenie, ale po wsadzeniu do piekarnika przestają nas angażować. No może poza sporadycznym, acz niekiedy przydatnym, doglądaniem;)

Pangę najzwyklejszą, czyli filety mrożone, skropione sokiem z cytryny i osolone poprzekładałam w naczyniu żaroodpornym z cebulą, pomidorem, serem mozarella i odrobiną rokpolu (a raczej błękitnego lazura, który jest bardziej miękki) i obłożyłam kawałkami brokuł (tudzież brokułów jak kto woli ;)). Na wierzch dodałam jeszcze masło z solą, cukrem i przeciśniętym świeżym czosnkiem. W takich sytuacjach cebulę zazwyczaj kroję jako pierwszą i posypuję cukrem - podczas przygotowywania innych składników puszcza lekko soki, dzięki czemu jest bardzo delikatna w smaku, złagodzona.


Zapiekankę z pangą piekłam chyba ze dwie godziny, nie wiem dokładnie ile, ale sądzę, że nie powinna siedzieć za krótko. Ser musi się na górze spiec (pod przykryciem), a sok z pomidora i cebulki przejść do rybki. Gdyby mi to danie ktoś podał nie mówiąc co jest w środku zapewne długo nie doszłabym do tego, ze jem rybę! Jedzonko pełne miłych niespodzianek, polecam szczególnie tym, którzy jak ja nie przepadają za przeciętnym smakiem ryb. Do tego kieliszek białego wina... i niebo w gębie!

2 komentarze:

  1. Brzmi i wygląda pysznie!! z pewnością ten przepis kiedyś 'pożyczę'. Pozdrawiam! żółwik

    OdpowiedzUsuń
  2. Pożyczaj do woli i smacznego!

    OdpowiedzUsuń