sobota, 13 października 2012

ogóreczki curry

Podobno pyszne, a według mojej jakże obiektywnej opinii, ...również :)  Wszystko przez to, że te ogóreczki nie są bardzo kwaśne, mają posmak miodu i curry, są delikatne. Po prostu palce lizać. Wymyśliłam na próbę kilka słoików i jak tylko były gotowe zdałam sobie sprawę, że muszę lecieć po następne ogórki :D

Cały oczywiście sekret w dobrych proporcjach zalewy. A tę najlepiej próbować i dopasowywać do własnego gustu. Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie, ze próbujecie zalewy z gotowych ogórków - i zdajcie się na intuicję czy nie trzeba dosolić, dosłodzić, dolać wody czy octu. Jako bazę proponuję następujące proporcje: 2 litry przegotowanej wody, 250 ml octu, 4 duże łyżki miodu (u mnie lipowy, ale dodajcie jaki wolicie), 4 płaskie łyżki soli, 3/4 szkl. cukru (lub mniej cukru a więcej miodu), 1/2 łyżeczki curry, 1/2 łyżeczki kurkumy. Zalewę należy przegotować i zalać nią obrane, pokrojone w plastry i poukładane w słoikach ogórki. Wekować ok. 10 minut.

Dla laików: wekować, czyli wstawić zakręcone słoiki do gara, wlać wody do mniej więcej 1/2 max. 2/3 wysokości słoików, doprowadzić wodę do wrzenia i gotować przez wskazany czas. :)




sobota, 8 września 2012

Kanapeczki z wędzonym łososiem

A wszystko przez moje poranne nadmorskie wycieczki rowerowe:) Co prawda w soboty rano niewielu rybaków sprzedaje efekty swoich łowów, ja miałam dziś jednak szczęście. Skusił mnie nasz, w przeciwieństwie do norweskiego, łosoś wędzony. Jest zdecydowanie mniejszy (około 1/3 kg), a to znaczy młodszy i zdecydowanie chudszy (dla ciekawych: 30 zł/kg). Ten norweski, przez ilość tłuszczu, znudził mi się jakiś czas temu. Ale do rzeczy!

Postanowiłam zjeść po prostu kanapkę z łososiem. Kanapka ta jednak musiała mieć w sobie coś więcej niż sam składnik przewodni:) Kupiłam zatem puszysty serek (jak Almette lub jego odpowiednik - Delikate z biedronki, w smaku bowiem różni się niewiele, zaś w cenie zdecydowanie), ogórki i koperek. Do przygotowania tych pysznych kanapeczek potrzebne są jeszcze cytryna, czosnek i chrupiąca bułeczka.



Na początek obrałam 2 gruntowe ogórki ze skórki, starłam na tarce o dużych oczkach, posypałam solą i odrobiną cukru i dodałam rozdrobniony ząbek czosnku. Wszystko po to, aby pozbyć się nadmiaru płynu z ogórków. Po ok. 15 minutach ogórka można odcedzić, wymieszać z pokrojonym koperkiem i serkiem. I to w zasadzie cała filozofia. Bułeczkę smarujemy serkiem, na wierzch kładziemy łososia, kropimy go cytryną... i pyszne kanapeczki gotowe!

niedziela, 2 września 2012

pasztet domowy

Lubicie zapewne domowy pasztet, zwłaszcza świeżo upieczony, z chrupiącą skórką. Najlepiej smakuje na chrupiącej bułeczce z masłem. W zasadzie zrobienie takiego domowego pasztetu to żadna filozofia, a o ile jest lepszy od kupnego! Mamy też wpływ na to, co zawiera, bo jak wiadomo czasem w przetworach mięsnych mięsa niezbyt wiele :))

Nie obejdzie się bez wizyty w mięsnym: do pasztetu należy kupić 3 rodzaje mięsa: szynkę, karkówkę lub łopatkę, świeży boczek i wątróbkę. Od proporcji mięs zależy tak na prawdę ostateczny smak pasztetu. Mama mnie uczyła robić pasztet z równych części mięs. Jeśli jednak, jak ja, nie przepadacie za wątróbką - dajcie jej mniej i raczej drobiowej niż wieprzowej. Jeśli chcecie aby pasztet dawał się rozsmarować - dodajcie więcej boczku. Ja robię pasztet w proporcjach takich:  szynka 2, boczek 2, wątróbka 1. Można też dać po prostu samo tłuste mięso, jak łopatka czy biodrówka, ale wówczas pasztet może się okazać zbyt suchy.



Mięso należy ugotować z włoszczyzną, solą, pieprzem, zielem angielskim i liściem laurowym - dokładnie jak na wywar (przez 1,5-2 godziny), następnie wystudzone mięso zmielić. Doprawiamy pasztet solą (jeśli potrzeba), pieprzem, gałką muszkatołową (około 1 płaskiej łyżeczki na każdy kilogram mięsa), dodajemy jajko (jedno na każdy kilogram), bułkę tartą (czubata łyżka na każdy kilogram) i część wywaru (1 szklanka na każdy kilogram mięsa). Całość mieszamy i wkładamy do wysmarowanej tłuszczem i wysypanej bułką tartą blaszki. Pasztet należy piec w temperaturze 150 stopni C przez około 2,5 godziny - ale sami zobaczycie po kolorze skórki, kiedy będzie już gotowy. Pasztet bardzo dobrze nadaje się do mrożenia - po rozmrożeniu można go przez chwilę podpiec i jest jak świeży. Smacznego!



wtorek, 28 sierpnia 2012

Polędwiczki drobiowe w sosie śmietanowo-cebulowym

Polecam dziś nietypowo podane polędwiczki z kurczaka. Cebula jest jednym z moich niedawnych "odkryć", można z niej wydobyć tak zaskakujące smaki, o których kiedyś bym nie pomyślała. A jednak!

Przygotowania zaczynam od obrania i pokrojenia w półksiężyce cebuli (4 większe sztuki), zasypania ich płaską łyżką cukru, przemieszania i odstawienia na 30 minut. Po tym czasie cebulę wkładam do garnka, dodaję 2 łyżki masła i na malutkim ogniu duszę (nie można jej rumienić czy smażyć) pod przykryciem około 10-15 minut, aż cebula zacznie się rozpadać. Wówczas dodaję polędwiczki lub pokrojone w paski piersi z kurczaka (objętościowo tyle, co podwójna pierś) i duszę kolejne 30 minut razem z przyprawami: solą, gotową przyprawą do ziemniaków, czosnkiem granulowanym, gotową mieszanką do pieczeni wieprzowej i gałką muszkatołową. Oczywiście nie za dużo tych przypraw, bo zniszczymy smak potrawy, łącznie niech nie stanowią więcej niż 1 płaska łyżeczka :)) W razie konieczności podczas duszenia można dolewać wody.


Po tym czasie mięso należy wyjąć a cebulę, a raczej mus cebulowy, doprawić dodając 200 ml śmietany 18%, 2 łyżki musztardy i 80 g serka "świeżego" (Turek). Tak doprawionego sosu nie należy już zagotowywać a jedynie podgrzać. Polędwiczki należy podawać z ziemniakami puree i delikatną surówką. Smacznego!



poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Ciasto na pierogi

Ciasto na pierogi: 0,5 kg mąki mieszam w misce z łyżeczką soli i 80 ml oleju po czym zalewam 300 ml wrzątku i szybko, najpierw łyżką, potem ręką, wyrabiam ciasto. Uwaga, ciasto jest bardzo gorące:) Oczywiście można też dodać jajko (po wystudzeniu), ale nie jest to niezbędne. Takiego ciasta należy użyć możliwie szybko, gdyż im dłużej leży, tym bardziej robi się klejące i należy je mocniej podsypywać mąką.



Ponieważ jestem leniwa robię duże pierogi, żeby było mniej lepienia:) Wykrawam krążki średnicy 10 cm. Z podanych proporcji wyszło mi 50 sporych pierogów, prawdopodobnie więc przy krążkach wycinanych szklanką wyszłoby ich dwukrotnie więcej.Ciasto bardzo fajnie się zachowuje przy mrożeniu pierogów - mrożę je nie gotowane, bezpośrednio po lepieniu, można je również lekko przegotować przed mrożeniem, zaś po rozmrożeniu podsmażać.

Pierogi z mięsem

Chodziły za mną i chodziły, aż w końcu zrobiłam. Co prawda moje ulubione to ruskie, jednak na drugim miejscu są te z mięsem. Zwłaszcza dobrze przyprawione;)

Do farszu używam wieprzowiny - około 1,5 kg, mięso nie może być chude, bo pierogi wyjdą suche. Można użyć mieszanki karkówki, biodrówki i boczku, nie przesadzając oczywiście w żadną stronę z ilością tłuszczu. Mięso gotuję dokładnie jak na zupę - wywar z włoszczyzną może posłużyć potem za rosołek do popijania pierogów. Mięso po ugotowaniu i ostudzeniu należy zmielić (można przy użyciu męża) i połączyć z podsmażoną na oleju cebulką pokrojoną w drobną kostkę (4 większe cebule). Farsz można jeszcze doprawić solą i pieprzem.


Ciasto na pierogi: do tej ilości mięsa na farsz zrobiłam ciasto z 0,5 kg mąki. Mąkę mieszam w misce z łyżeczką soli i 80 ml oleju po czym zalewam 300 ml wrzątku i szybko, najpierw łyżką, potem ręką, wyrabiam ciasto. Uwaga, ciasto jest bardzo gorące:) Oczywiście można też dodać jajko (po wystudzeniu), ale nie jest to niezbędne. Takiego ciasta należy użyć możliwie szybko, gdyż im dłużej leży, tym bardziej robi się klejące i należy je mocniej podsypywać mąką.


Ponieważ jestem leniwa robię duże pierogi, żeby było mniej lepienia:) Wykrawam krążki średnicy 10 cm. Z podanych proporcji wyszło mi 50 sporych pierogów, prawdopodobnie więc przy krążkach wycinanych szklanką wyszłoby ich dwukrotnie więcej. Pierogi z mięsem są najlepsze podane z zasmażaną (na maśle!) cebulką i surówką z kiszonej kapusty.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Kajmak

Jeśli lubicie krówki, to kajmak zdecydowanie jest czymś dla Was. Postanowiłam w końcu, po wielu pytaniach, spisać proporcje i się nimi podzielić. Niektórzy kupują  gotowy kajmak w puszce lub gotują zamknięte puszki mleka słodzonego, ja jednak jestem tradycjonalistką w tym względzie a smak wynagradza długie godziny doglądania.

2 litry skondensowanego, niesłodzonego mleka wlać do garnka, wsypać do tego 2,3 kg cukru i dużą torebkę cukru wanilinowego. Wymieszać, wstawić na mały ogień i wtedy już pozostają długie godziny oczekiwania i mieszania - na początku wystarczy mieszać co ok. 15 min. zaś im kajmak będzie gęstszy, tym częściej. Masę należy utrzymywać w takim stanie, aby nie za mocno się gotowała, a jedynie była na granicy zagotowania, lekko bulgocząc przy środku. Im masa gęstsza, tym bardziej należy uważać przy mieszaniu - bardzo łatwo może wykipieć (fot. mała prawa), należy też wówczas mieszać bardzo często, gdyż ma tendencje do przypalania. Na koniec należy mieszać stale. Próby gęstości łatwo jest zrobić wykładając małą ilość kajmaku na zimny spodek i sprawdzając jaki jest po ostygnięciu. Konsystencja jest w zasadzie jedynym wskaźnikiem zakończenia prac nad kajmakiem, dobierana w zależności od przeznaczenia. Przygotowanie kajmaku trwa mniej więcej 2,5-3 godziny (w zależności od powierzchni dna garnka i temperatury). Jeśli nie macie tyle czasu śmiało możecie wyłączyć kajmak wcześniej i dokończyć następnego dnia:)


Kajmak najlepiej nadaje się do andrutów (wafli) lub jako dodatek do przekładania czy polewania ciast i lodów, mi zaś od lat służy jako główna masa w wielkanocnych mazurkach i babeczkach.

Świeża pomidorowa

Addio pomidory, addio ulubione! Uwielbiam ten czas, kiedy pomidory są aromatyczne, soczyste i słodkie. Nie wiem jak to się dzieje, ale mi smakują zazwyczaj te najdrobniejsze i wyglądające na nieciekawe, z zielonymi pestkami i rozbudowanym gniazdkiem. Dla mnie to nieoszlifowane diamenty :) Ale do rzeczy.

Pomidorowa, obok ogórkowej, to najsmaczniejsza według mnie "powszechna" zupa. Gotuję ją na wywarze z drobiu, dokładniej na udku, pałeczkach lub skrzydełkach - to już nie ma znaczenia, raczej różnica jest w czasochłonności oddzielania mięsa od kości i w ilości tłuszczu.


Proporcje przygotowałam dla czterech osób. 3 pałeczki z kurczaka (lub 1 udko, lub 5 skrzydełek) wraz z włoszczyzną (nie całą;)), solą, liściem laurowym, pieprzem i zielem angielskim gotuję, robiąc wywar jako podstawę do zupy. Włoszczyznę po ugotowaniu odrzucam, zostawiając jedynie marchew, zaś mięso oddzielam od kości i kroję na małe kawałki.


4-5 dorodnych pomidorów obieram za sprawą wrzątku ze skóry, wycinam gniazdka, kroję na mniejsze cząstki, wkładam do drugiego garnka i osolone wstawiam na niewielki ogień. Nie dodaję wody, pomidory mają jej tyle w sobie, że nie ma takiej potrzeby. Dodaję za to łyżeczkę cukru. Co jakiś czas mieszając gotuję pomidory przez około pół godziny, starając się rozdrobnić większe kawałki.


Na koniec łączę wywar z marchwią, mięskiem i pomidorami, doprawiam solą i pieprzem do smaku, a ponieważ lubię bardzo intensywne smaki - dorzucam jeszcze koncentrat pomidorowy i zupa gotowa. Jeśli chcecie zrobić zupę bez koncentratu, to sugeruję podwoić ilość pomidorów, czyli na ok. 1,5 litra wywaru dać 2 lub nawet 3 kg pomidorów. Można po zakończeniu całą pomidorową zabielić, a na to najlepszy sposób ma teściowa mojej przyjaciółki - wlewa do słoika gęstą śmietanę i filiżankę - dwie zupy, po czym zakręca i potrząsa niczym barman :) Rewelacyjnie śmietana miesza się, nie ma szansy na pływające kawałki zważonej śmietany! Takiej zabielonej zupy oczywiście najlepiej już powtórnie nie gotować a jedynie podgrzewać. Najlepsza z ryżem :) Smacznego!

sobota, 25 sierpnia 2012

Babka ziemniaczana ze świeżym boczkiem

Lubicie babkę ziemniaczaną? Przyznam się, że nie "wyniosłam" jej z domu, ale tak mi za pierwszym razem zasmakowała, że włączyłam ją na dobre do domowego menu. Można ją robić na wiele sposobów i z różnymi mięsami. Ja najbardziej lubię tę z boczkiem. Można tu zastosować w całości świeży boczek lub pół na pół boczek świeży i wędzony (nie parzony).

Podstawą babki ziemniaczanej jest oczywiście ziemniak, przyprawiony dokładnie jak na placki ziemniaczane. Nie sprawdzałam nigdy wagowo dokładnych proporcji, ale mniej więcej będzie to wyglądało tak: na każde 3 duże ziemniaki (wydaje mi się, że może to być niespełna kilogram, może 0,8 kg) daję 1 średnią cebulę, 1 jajko, 3 czubate łyżki mączki ziemniaczanej, płaską łyżeczkę soli i pół łyżeczki pieprzu. Zawsze doprawiam na oko, zrewidujcie więc proszę te proporcje :) Ziemniaki i cebulę należy zetrzeć na wiórki i wymieszać z resztą składników.


Boczek: chudy świeży, lub pół na pół z wędzonym należy pokroić w poprzek warstw na plastry grubości ok. 1 cm. Dla 2-3 osób sugeruję proporcje: 1,5 kg ziemniaków, 0,8-1 kg mięsa - tak aby mięso stanowiło mniej więcej połowę wagi ziemniaków. Naczynie żaroodporne lub blaszkę czy brytfannę nasmarować olejem, wyłożyć połowę ziemniaczanej masy, na niej rozłożyć plastry boczku po czym przykryć drugą warstwą ziemniaków. Jestem zwolenniczką pieczenia w niezbyt wysokich temperaturach, za to długo, żeby mięso przypadkiem nie było lekko surowe. Przy babce ziemniaczanej proponuję piec pod przykryciem ok. 2 godziny w temperaturze 160 stopni po czym odkryć i dopiec jeszcze przez pół godzinki. Smacznego!



środa, 22 sierpnia 2012

schab z oscypkiem

Skoro wróciłam niedawno z gór i, o ile się da w moim przypadku, najadłam się oscypków do woli, podzielę się z Wami informacją co też my tu, na dalekiej północy, robimy z oscypkami. Pomysłów oczywiście jest bez liku, ale jeśli lubicie oscypki, to pewnie przypadnie Wam do gustu mój schab z górską nutką.



Plastry schabu (jak na kotlety schabowe), rozbite, smaruję obficie musztardą i pozostawiam na co najmniej 2 godziny. Co najmniej, choć powyżej doby to już sporty ekstremalne ;) Schab po namoczeniu w musztardzie rozkładam na stolnicy bez ówczesnego płukania. Każdy plaster solę po czym kładę na nim około 1 łyżkę masła i 2 łyżki tartego na grubych oczkach oscypka. Zawijam tworząc schabowe roladki (mięso się klei, nie trzeba go więc związywać), które panieruję w mące, rozbitym jajku i bułce tartej. Dla laików: panieruję w każdym składniku osobno i w podanej kolejności ;)) Smażę na rozgrzanym oleju obracając stopniowo, dla zachowania kształtu walca. Tak przyrządzony schabik najbardziej mi smakuje z gniecionymi ziemniakami i lekką surówką. Mniam!


wtorek, 10 stycznia 2012

świnka inaczej czyli wieprzowina z kandyzowaną żurawiną

Postanowiłam dziś zrobić coś z wykorzystaniem kandyzowanych żurawin, na które natknęłam się jakiś czas temu w "moim" sklepie. Szczerze mówiąc trochę inaczej wyobrażałam sobie efekt końcowy tego pomysłu, niemniej jednak rezultat był całkiem, całkiem zadowalający ;)

Ładny kawałek łopatki pokroiłam na dość drobne kawałki i usmażyłam na maśle z dodatkiem soli i pieprzu, posypałam ok. 1/4 szklanki kandyzowanych żurawin i 1 łyżką przyprawy z suszonych pomidorów, oregano i czosnku. Po około 15 minutach zalałam wszystko śmietanką rama cream i dodałam śmietankowy serek topiony. Dusiłam mięsko około 30 min, mieszając czasem aby nie przywierało.




Tu sądzę, ze zrobiłam błąd, trzeba było dłużej podusić mięsko z przyprawami a dopiero na sam koniec zalać je śmietanką i dodać serek. Wówczas sos byłby bielszy. Można by też zrobić sam sos z masła, śmietanki, żurawin i suszonych pomidorów i polać nim grillowane piersi kurcząt. Na przyszłość obiecuję poprawę :D

Do takiej wieprzowinki najbardziej pasuje prażony ryż i lekka surówka.

Sakiewki meksykańskie


Nie znam się co prawda zbytnio na meksykańskiej kuchni i nie przepadam za ostrym jedzeniem, bo tak je sobie właśnie wyobrażam, lecz postanowiłam zrobić coś a'la meksykańskiego :) Może i pychą jest podejmowanie się  takiego zadania, lecz czyż nie o nią chodzi wśród pychotek? Te efektowne sakiewki to nic innego jak odpowiednio przyprawione i nadziane naleśniki.

Farsz: polędwiczka wieprzowa, masło, cebula, puszka pomidorów, koncentrat pomidorowy, czosnek, czerwona fasola, serek "świeży" turek (śmietankowy), przyprawy (u mnie to sól, pieprz, cukier, majeranek, oregano, chilli con carne, papryka, przyprawa do ziemniaków, spaghetti bolognese).

Ciasto: 0,5 l mleka, 1 jajko, 1,5 szkl. mąki, 150 ml oleju, 1 łyżeczka soli, oregano, papryka, czosnek, szczypta gałki muszkatołowej.


Umytą i osuszoną polędwicę wieprzową kroimy w plastry w poprzek włókien i obsmażamy na maśle, następnie dorzucamy cebulę pokrojoną w krążki i oprószoną uprzednio cukrem i dusimy to pod przykryciem około 15 minut. Po tym czasie dodajemy puszkę pomidorów (pokrojonych, bez skórki), małą puszeczkę koncentratu pomidorowego, przeciśnięty ząbek czosnku i przyprawy. Całość dusimy przez 30 min, na koniec dodając odsączoną fasolę i serek - i farsz mamy już gotowy.


Składniki ciasta miksujemy i smażymy jak zwyczajne naleśniki. Ja nie podlewam ich olejem (z wyjątkiem pierwszego), gdyż ciasto ma już w sobie olej, a po co nam nadmiary tłuszczu?

Teraz najlepsze: zabawa z sakiewkami. Można je robić na dwa sposoby. Oba mają plusy i minusy. Sposób pierwszy: do naleśnika nakładamy tarty ser i farsz, formujemy sakiewkę związując ją delikatnie jakimś nie topliwym sznurkiem, tak przygotowane sakiewki kładziemy na blaszce lub każdą do osobnej miseczki żaroodpornej i wkładamy na 15 min do rozgrzanego piekarnika (200°C). Podawać bez sznurka ;) Minus: sos może rozmiękczyć naleśnika i wypłynąć :( Aby tego uniknąć możemy zastosować sposób drugi: naleśniki włożyć do salaterki lub małej blaszki do ciasta w taki sposób aby ukształtował się "worek", podpiec same naleśniki i napełnić je farszem po podpieczeniu. Minus: nie wygląda to już tak kusząco jak sakiewka, choć jest równie smaczne. Na zdjęciach możecie zobaczyć oba sposoby na wykończenie tej pychy :D